Metodą prób i błędów doszłam do kolejnego wniosku na temat przyciemniania włosów.
Ostatnio nie miałam zbyt dużo czasu, ale za to wpadłam na kilka całkiem udanych sposobów.
Przyciemnianie włosów:
Do porcji maski, którą nakładam raz w tygodniu na mniej więcej 20 - 30 min, dokładam dwie łyżeczki chny, basmy albo henny. Pozwala to na dużą oszczędność czasu. Zamiast poświęcać 2 godziny na farbowanie henną, wdychać ziołowy smród, mam elegancką papkę, która nie dość, że odżywia to i jeszcze daje lekki kolorek na włosach:)
Szczerze polecam każdemu, kto jest początkujący w naturalnym barwieniu włosów, a także osobom, które nie mają zbyt wiele czasu:)
Pozdrawiam,
K:)
ciekawe ;3
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwatorów :)!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy sposób, ostatnio się zastanawiam nad zmianą koloru włosów i możliwe że wykorzystam do tego Twojego posta ;DDD
OdpowiedzUsuńtym bardziej, że w ten sposób mamy zmianę koloru nieinwazyjnie:)!
UsuńPozdrawiam!
Ooo..ciekawy post ! :)
OdpowiedzUsuńtakeabreakkk.blogspot.com
Miałam Hennę dokładnie tej samej firmy tyle, że blond. Po farbowaniu zgodnie z zaleceniami na opakowaniu okazało się, że jestem... ruda xD'
OdpowiedzUsuńMoże spróbuję lekko wpłynąć na kolor Twoim sposobem :)