czwartek, 27 grudnia 2012

Porównanie wcierek

Dzisiaj przychodzę w porównaniem wcierek, które mają zapewnić nam piękny wygląd włosów, wzmocnienie i zwiększenie porostu.
Jeśli interesuje Was moja opinia o popularnych wcierkach - zapraszam:)

1. FARMONA JANTAR.

Chyba najpopularniejsza wcierka na wizażu. Stosowałam ją przez dwa razy przez 3 miesiące. Powiem szczerze, nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia. Nie przyspieszył porostu, nie wzmocnił cebulek. Jak dla mnie bez sensu. Nie posiadam opakowania, dlatego zdjęcie z internetu.


2. JOANNA RZEPA, KURACJA WZMACNIAJĄCA.

Z tym produktem bardzo się polubiliśmy. Jest naprawdę wydajny, ma świetny aplikator. Wzmocnił włosy oraz ograniczył ich przetłuszczanie. Tak bardzo mi się spodobał, że od roku stosuję go z kilkoma przerwami na testowanie innych produktów, a kolejna buteleczka już do mnie leci:)


3. FARMONA SEBORAVIT.

To mój faworyt!
Jak dla mnie najlepsza wcierka do skóry głowy. Ogranicza przetłuszczanie, zmniejsza wypadanie włosów oraz co najważniejsze dla mnie, przyspiesza porost. W sumie dopiero niedawno wydobyłam tę buteleczkę z dna szafki, w której mam kosmetyki do przetestowania. Jak dla mnie najlepsza!


Jakie jest Wasze zdanie na temat wcierek? Stosujecie:)?

Pozdrawiam jeszcze świątecznie:)
K:)

wtorek, 11 grudnia 2012

Jak przyciemnić włosy?

Metodą prób i błędów doszłam do kolejnego wniosku na temat przyciemniania włosów. 
Ostatnio nie miałam zbyt dużo czasu, ale za to wpadłam na kilka całkiem udanych sposobów. 


Przyciemnianie włosów:

Do porcji maski, którą nakładam raz w tygodniu na mniej więcej 20 - 30 min, dokładam dwie łyżeczki chny, basmy albo henny. Pozwala to na dużą oszczędność czasu. Zamiast poświęcać 2 godziny na farbowanie henną, wdychać ziołowy smród, mam elegancką papkę, która nie dość, że odżywia to i jeszcze daje lekki kolorek na włosach:)

Szczerze polecam każdemu, kto jest początkujący w naturalnym barwieniu włosów, a także osobom, które nie mają zbyt wiele czasu:)

Pozdrawiam,
K:)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Moja włosowa historia część 1.

Przez ostatni rok moje włosy przeżyły istny szał pielęgnacyjny. Przetestowałam wiele kosmetyków, zarówno naturalnych jak i tych typowo drogeryjnych. 
Tak wyglądały moje włosy przed pierwszym rozjaśnianiem i drastycznym cięciem rok 2009:
 Były długie, do pasa, ciemnobrązowe. Niezbyt wtedy zainteresowana byłam pielęgnacją, dlatego nic specjalnego sobą nie przedstawiały.

1.Rozjaśnianie.

Najpierw zaprezentuje jak wyglądały po pierwszym (nieudanym) rozjaśnianiu.

 Nic specjalnego, kolor lekko żółty, który później starałam się niwelować szamponem rozjaśniającym, który bardzo mi w tym pomógł. Włosy jeszcze nie zniszczone zbytnio, kolor nie chwycił za bardzo, ale coś tam już się zmieniło. Używałam przede wszystkim: 
1. Szampony do włosów farbowanych typu: Wella Professional, Dove.
2. Odżywka do kompletu z szamponem.
3. Szampon niwelujący żółty odcień włosów - Joanna Natura.

 A to już jest mniej więcej środek tej cudownej zabawy z co trzytygodniowym rozjaśnianiem. Włosy w coraz gorszym stanie, odrosty strasznie odznaczały się zarówno kolorem jak i stanem włosa. Tutaj już prawie białe. Z każdym rozjaśnianiem były podcinane, jednak ciągle same się łamały. W ten sposób przez prawie 1,5 roku długość włosów była taka sama - do ramion.
A to ostatnie rozjaśnianie. Wtedy już ciągle je związywałam, bo naprawdę stan był tragiczny. Odstawały we wszystkie cztery strony świata, postrzępione, suche, łamliwe, a przede wszystkim sztywne. Od tego co widać na zdjęciu rozpoczęłam pielęgnację.

2. Początek intensywnej pielęgnacji. 

Przeraziłam się tym, że z moich gęstych, grubych i odpornych włosów zostały strzępki i dostałam porządnego kopa. Dlatego przeczytałam cały Internet na temat pielęgnacji włosów i tak przygotowana teoretycznie zabrałam się z zapałem za olejowanie. Oczywiście, popełniłam kilka błędów, bo od razu wylewałam wielkie ilości oleju na włosy, nie dając nic na skórę. Ale włosy nie zwolniły - dalej rosły w pięknym tempie ok 5 cm na miesiąc. Po dwóch miesiącach miałam wielkie odrosty, dlatego zdecydowałam się na farbowanie ciemnym blondem. Wyszła czekolada, która i tak wymyła się z moich wytrawionych włosów po 3 myciach. 
CDN:)

środa, 5 grudnia 2012

Mielone siemię lniane.



Dzisiaj przychodzę z moimi doświadczeniami, które dotyczą mielonego siemienia lnianego. Pewnie nie tylko ja skusiłam się na te mielone i teraz nie wie co z nim zrobić:) Tym bardziej, że apteki Dbam O Zdrowie mają taką promocję, że dwa opakowania można kupić za niecałe 5 zł. Oczywiście, będąc w aptece pomyślałam: czym różni się mielone od tego w ziarenkach? Pewnie niczym. I siuuup. I to był błąd...

Podejście nr 1.

Maska. 

O to to była prawdziwa ludzka tragedia. Miałam zamiar narobić zdjęć. Właściwie dobrze, że nie robiłam... Łyżkę siemienia zalałam wrzątkiem do ok jednej czwartej szklanki. Gdy przestygło dodałam łyżkę maski i na włoski, pod czepek i ciepły ręcznik na 20 min. Gdy zaczęłam je myć wiedziałam - to był błąd! Włosy się pozlepiały i nie było siły, żeby je domyć. Po jakiś 3 myciach, dałam za wygraną. Pozwoliłam im wyschnąć, a wieczorem znów umyłam. Jakoś się udało. Ten pomysł uważam za zupełnie szalony.

Podejście nr 2.

Płukanka.

Ugotowałam swoją zwyczajną płukankę z ziół: pokrzywa, skrzyp, rozmaryn, korzeń łopianu, bylica, bylica boże drzewko. Do tego dodałam dwie łyżki siemienia lnianego. Przy przecedzaniu udało się te maleńkie ziarenka zostawić w sitku. Zaczął wytwarzać się ten upragniony przeze mnie żel. Płukankę rozwodniłam wodą demineralizowaną. Zrobiłam tak na ok 3 - 4 płukania. Za pierwszym razem było ok. Włosy miękkie i sypkie. Resztę płukanki jak zawsze zostawiłam w butelce. Po ok 3 dniach stania w ciemnym miejscu w butelce rozpoczęła się jakaś reakcja chemiczna (nazwałam to pędzeniem bimbru:P). Towarzyszyła temu pleśń oraz smród nie do zniesienia. Wniosek: płukankę można zrobić na raz, większa ilość nadaje się do wyrzucenia.

 Podejście nr 3.

Żel lniany.

Bogatsza o wcześniejsze doświadczenia z zapałem zabrałam się za kręcenie żeliku. Zaparzyłam siemię lniane w szklane, pozwoliłam, aby chwilkę przestygło i rozpoczęłam kręcenie na sitku. Długo to trwało, tym bardziej że nie chciałam, aby ziarenka dostały się do żelu. Tutaj odniosłam sukces:)

 Podejście nr 4.

Do porcji maski dodałam łyżeczkę siemienia lnianego. Takiego czystego, z niczym nie rozrabiałam. Włosy domyłam bez problemu:) Po wysuszeniu loczki były delikatne i mięciutkie.

WNIOSKI:

Rachunek doświadczeń: 2 do 2. Czyli czasami warto się poświęcić i nawet jak na początku się nie udaje, to potem może być już tylko lepiej:)
Pozdrawiam,
K:)

wtorek, 4 grudnia 2012

O motywacji:)

Idąc za ciosem dzisiejszego dnia, kolejny post.

Motywacja jest bardzo ważnym elementem w moim życiu. Po lekturze wielu książek oraz przesłuchaniu milionów audiobooków, zmieniłam myślenie o swoim życiu. Naprawdę. Nawet jeśli dbam o cerę albo o włosy, to patrzę na to z innej strony. 
Mianowicie: zauważyliście może, że dużo łatwiej przychodzą Wam rzeczy, które kochacie lub chociaż lubicie robić? Najprostsze rozwiązania są najlepsze:) Bo w końcu dlaczego nie polubić wszystkiego? Tak tak, wiem, to bardzo trudne. Ale da się zrobić. Sama się przekonałam. I udało się:)
Warto w ciągu dnia pomyśleć o tym, co się robi. Jeśli akurat teraz robisz coś, co wcale nie sprawia Ci przyjemności, zmuszasz się do tego, to przerwij to i zrób coś dla siebie! Coś co sprawi Ci przyjemność, choćby telefon do ukochanej osoby. To zawsze zwiększy Twoją efektywność, a jednocześnie naładuje Twoją aurę pozytywną energią. 
Sprawa ma się podobnie, gdy wracasz do domu po ciężkim i paskudnym dniu. Masz jeszcze w pamięci te przykre wydarzenia, ale to już za Tobą. Pomyśl, że ten dzień już się skończył, a teraz masz czas tylko dla siebie. Usiądź z herbatką, weź prysznic albo zrób cokolwiek innego co pozwoli Ci na pełny relaks!

Te metody naprawdę działają! Sama je przetestowałam, dlatego potwierdzam w 100%.
Życzę pogodnego wieczora i cudownego odprężenia:)
K:)

Kolejny z wielu:)

Kolejny z wielu moich powrotów:)
To nie jest tak, że jak mnie nie ma to wcale nie myślę o tym blogu. Czasami jest tak, że człowiek na nic nie ma ochoty, a gwałcić samej siebie nie należy:)
Ale wróciłam. 
Wróciłam z czymś:)
Po pierwsze: wygląd bloga. Ciągle coś mi nie pasuje. Ciągle mam nadzieję, że w końcu coś zmienię, jednak nie jestem zbyt biegła w HTML, dlatego ciągle mam problem;/ Ale dzisiaj coś się ruszyło i jest w miarę w porządku:)
Testowałam kilka pomysłów kosmetycznych, które mam nadzieję uda mi się opisać na blogu. Jedne były udane, drugie trochę mniej, ale o tym w następnych postach. 

A dzisiaj piękny fiolet na moich pazurkach: Miss Selene nr 224.

sobota, 3 listopada 2012

UWAGA!

Dziewczyny! 
Przychodzę dzisiaj z dosyć ważną wiadomością dotyczącą kosmetyków pochodzących z Rosji. 
Sama ich używam i nawet rosyjskimi produktami farbuje włosy. 
Chciałabym Was uczulić na pewną rzecz. 
Poleciłam szwagierce Produkty marki Piervoje Reshienije. Być może to był przypadek, a może jakaś to tylko ten jeden produkt był felerny, ale dziewczynie krem strasznie zaszkodził. Dodam, że na żaden składnik nie jest uczulona ani nie jest wrażliwa na kosmetyki. Krem dziwnie pachniał, jakby czymś chemicznym (tak to opisuje K.) Nagle po użyciu kremu strasznie zaczerwieniła się twarz, a po chwili spuchła. Od razu przemyła twarz wodą i zaczęła robić okłady. Powód tej reakcji do tej pory jest nieznany. Niestety, od razu wyrzuciła opakowanie, więc nawet nie ma szansy na jakiekolwiek reklamacje albo zbadanie składników.
Dziewczyny, jeśli możecie rozgłaszajcie to dalej. 
Nie agituję niczego ani nie zniechęcam!
Sama używam kosmetyków tej marki.
Apeluję po prostu o zwykłą uwagę.
Pozdrawiam Was,
K:)

poniedziałek, 22 października 2012

Witam:)

Hej:)
Po prawie miesiącu przerwy, wznawiam swoją działalność:)
Cóż takiego robiłam, że mnie nie było? Przechodziłam prawdziwą jesienną chandrę podczas której ciężko było mi się zmobilizować do czegokolwiek. Dlatego dzisiaj post o MOTYWACJI.
Z racji tego, że dobrze znam język rosyjski, wpadłam na nagranie pewnego Rosjanina, który opowiada o tym, jak przyciągnąć do siebie fart oraz chęci do życia. Tematyka pozytywnego myślenia oraz pobudzania siebie do działania jest mi znana od bardzo dawna, nie zdawałam sobie sprawy z najprostszych rzeczy!
A to jest właśnie moje szczęście:)

CO TO JEST SZCZĘŚCIE?

No właśnie, co to jest szczęście? Ludzie sami tego nie wiedzą, bo jeden mówi, że to miłość, drugi, że pieniądze, trzeci, że mądrość i wykształcenie i tak można wyliczać w nieskończoność.
Otóż, Paweł otworzył Nam oczy!
Szczęście to zlepek tych pięknych chwil, kiedy to właśnie TY, TU I TERAZ, czujesz, że robisz to, co kochasz, co sprawia Ci przyjemność, powoduje, że uśmiechasz się w duchu do siebie. Dlatego może warto, jak radzi Paweł, co 15 minut sprawdzać siebie, czy właśnie tu i teraz robię to, na co mam ochotę?
 

JAK ODNALEŹĆ SZCZĘŚCIE?

To pytanie właściwie jest najważniejsze dla każdego z nas. Przecież to normalne - każdy chciałby być szczęsliwy, zbierać same pochwały, mieć dni pełne wydarzeń, które przynoszą uśmiech na twarzy. Ale jak to zrobić?
Czy nigdy nie zastanawialiście się, dlaczego czujecie się gorzej po wizycie osób, które ciągle narzekają na swoje życie, a właściwie nic konstruktywnego w nim nie robią? Mają nudną pracę, chłopaka - lenia i milion innych powodów, żeby komuś się wyżalić. Ja niestety znam wiele takich ludzi - obawiam się, że większość naszego społeczeństwa to pesymiści, którym radość sprawia fakt, że komuś zepsują dzień. Te osoby są jak wampiry! Wysysają z nas optymizm, dobry humor, nasz fart i szczęście. Dlatego warto przeanalizować takie znajmości - co takiego nam dają, a może tylko ciagle biorą i biorą?

JAK SIĘ ZMOTYWOWAĆ?

Odpowiedzi na to pytanie szukam właściwie co roku, gdy tylko nadejdą chłodne dni. Ale w tym roku chandra nadeszła wyjątkowo niespodziewanie przynosząc ze sobą dużo problemów i złych dni. Ale jako człowiek, który zawsze radzi sobie w życiu znalazłam sposób dla siebie:)
Za radą Pawła, wzięłam notatnik i zaczęłam pisać. Co pisałam? Własne marzenia:) I właściwie po kilku minutach, cały smutek i brak energii się ulotnił! Ponieważ wraz z zapisywaniem tych marzeń wizualizowałam je (wyobrażałam sobie), że już je mam, TU I TERAZ! Ta prosta czynność przyniosła mi tak cudowne odprężenie, że od kilku dni codziennie wieczorem otwieram ten notatnik i dopisuję myśli, które tego dnia mi przyszły do głowy.
I jest pięknie:)
 

Pozdrawiam ciepło i serdecznie,
K:)

poniedziałek, 24 września 2012

Dzisiejsze farbowanie:)

Witam:)

Efekty dzisiejszego farbowania chną i basmą:)

Jak dla mnie te dwa składniki są zamiennikami henny, która jest słabo dostępna. Obydwa produkty dostaję bez problemu i są nawet lepsze niż henna z racji tego, że włosy po nich są miękkie, a nie tępe. Tak było u mnie, przynajmniej:)

Farbowałam: całe opakowanie chny rudej (25g), ok 15 g chny bezbarwnej oraz 15 g basmy.

Pozdrawiam,
K:)

piątek, 21 września 2012

Dzisiejsze zdobycze:)

Hej:)
Dzisiaj chciałam się podzielić moją radością, tzn kilkoma drobiazgami, które udało mi się dzisiaj zakupić:)

1. Jasnobrązowa torebka - kuferek.
    UWIELBIAM takie torebki tylko do ręki:)


A tak wygląda jej wnętrze. Bardzo jestem zadowolona z niej:)


2. Zegarek na pięknej bransolecie.


 Zdjęcie jest niewyraźne, ale chciałam uchwycić jak ładnie mieni się w słońcu.


 3. Zwykła listonoszka również w kolorze brązowym. Świetna na jesień:)


Dosyć skromnie to wygląda, ale jestem usatysfakcjonowana zakupami:)

Pozdrawiam,
K:)

czwartek, 20 września 2012

Efekty prostowania na żelatynę:)

Zaprezentuję jak wyglądają moje włosy o wspomnianym przeze mnie prostowaniu żelatyną.

Moje naturalne włosy, bez żadnych stylizatorów ani innych udziwnień:
 
A oto efekty po prostowaniu:) Zdjęcie robione już po drugim myciu po prostowaniu.

Jeśli chodzi o mnie, to efekty są naprawdę zadowalające. Z prostowaniem zawsze miałam problem, żadna prostownica sobie z nimi nie radziła, więc nigdy jej zbyt nie użytkowałam:)

Mam nadzieję, że i Wam, oglądającym się podoba:)
Pozdrawiam,
K:)

Jak przyspieszyć porost włosów?

Hej:)
Dzisiaj przychodzę z wpisem o tym, co chciałby wiedzieć dziewczyny, które marzą o tym, żeby ich włosy były do pasa i to w jak najkrótszym czasie.
Muszę, niestety, rozwiać złudzenia: nie da się tego zrobić w parę tygodni.
Sama walczę o długość, walkę o zdrowe włosy właściwie wygrałam.
Przetestowałam wiele "cudownych" kosmetyków, ale większość z nich to tylko przereklamowane zwyklaki.
Pierwszym produktem, który spowodował skok długości to był cynk.
Kurację tymi tabletkami stosowałam przez trzy miesiące raz dziennie. Te tabletki są odstępne jedynie na receptę. Ale naprawdę warto się o nie postarać. Przyrost po tej kuracji mam naprawdę imponujący: 6 cm miesięcznie. Jednak na efekty trzeba poczekać. Mam z natury kręcone włosy, więc gołym okiem nie jest to zbyt widoczne, ale po zmoczeniu bądź wyprostowaniu - owszem. Wiele osób mnie pytało jak to zrobiłam. Jednak będę powtarzać, ze najpierw należy włosy doprowadzić do porządku, tj do zdrowia, a dopiero potem walczyć o przyrost.

Drugim produktem, który mi pomógł jest samorobiona wcierka do skóry głowy. 
3 łyżki bylicy bożego drzewka
3 łyżki korzenia łopianu
3 łyżki rozmarynu
1 łyżka skrzypu
1 łyżka pokrzywy
Przepis jest dostępny w internecie:)
Te zioła zalewamy wodą, tak aby przykryła zioła. Zagotowujemy w garnku i gotujemy przez 10 min. Następnie schładzamy i przecedzamy. Płyn przelewamy do buteleczki 100 ml. Powinno być ok pół butelki, resztę uzupełniamy wodą brzozową lub pokrzywową. Tę wcierkę stosowałam przez 2 miesiące codziennie wieczorem. Co prawda śmierdzi niemiłosiernie, ale na szczęście zapach nie utrzymuje się na włosach:)

Kolor jest niezbyt zachęcający, ale w końcu chodzi o działanie, a nie walory estetyczne:)


Następne wpisy będą o innych produktach:)
Pozdrawiam,
K:)

niedziela, 9 września 2012

jak radzić sobie z podrażnieniami po goleniu?

Hej:)
Znalazłam sposób na podrażnienia po goleniu:)
Wypróbowałam chyba wszystkie metody depilacji nóg. Może nie będę teraz opisywać moich doświadczeń z każdą poszczególną metodą, ale podsumuję to tak: musiałam wrócić i przeprosić się z jednorazową maszynką. Goliłam się na olej, na peelingi i inne cuda wianki. Już wymyślałam różne pianki, żele, ale ciągle podrażnienia wracały. Moje włosy rosną bardzo szybko, co najbardziej jest widoczne na nogach, pewnie jak u każdej brunetki. Bywało już tak, że podrażnienia z poprzedniego golenia jeszcze nie zeszły, a byłam zmuszona ponownie walczyć z maszynką. Balsamy wcale nie pomagały, może i nawilżały, ale... Czerwone kropki jak były, tak i były:)
Ale do rzeczy.
Tuż po depilacji wpadłam na pomysł na posmarowanie nóg kremem dla dzieci:) I to był strzał w dziesiątkę! Rano po wieczornym goleniu nie ma śladu:)
Właściwie stosowałam te dwa, więc je mogę polecić:)
Zdjęcia pochodzą z internetu.

Polecam wszystkim, którzy mają ten paskudny problem:):)
Pozdrawiam,
K:)

czwartek, 6 września 2012

Nowości kosmetyczne:)

Witam po dłuższej przerwie:)
Dzisiaj nowości, które nabyłam w ostatnim tygodniu.

1. VERONA ODŻYWKA DO WŁOSÓW WYGŁADZAJĄCA. Odżywka nabyta w Auchan za grosze. Skład ma taki sobie, ale jak dla mnie jest bardzo dobra. Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że czasami kosmetyki mają tak śmieszny skład, ale fajnie działają na moje włosy.
2. BEAUTY FORMULAS, HENNA TREATMENT WAX, głęboko odżywiający wosk do włosów. Cena niewielka ok 14 zł, dużo o nim czytałam, mam nadzieję, że i u mnie zadziała fantastycznie.
3. JOANNA, Z APTECZKI BABUNI, Odżywka do włosów normalizująca z ekstraktem z drożdży piwnych i chmielu. Używałam wcześniej, bardzo przyjemna odżywka:)

4. ALTERRA, MASKA Z ALOESEM I GRANTEM, Do testów. Ciekawa jestem efektów:).
5.SEBORAVIT, jako wcierka do skalpu. Po Jantarze, który właściwie niczego nie przyniósł, kupiłam ten.
6. Krem do rąk z Biedronki. Tego produktu żadnej włosomaniaczce nie muszę przedstawiać:) Na końcówki:)
 7. GARNIER, KREM DO RĄK, INTENSYWNA PIELĘGNACJA. Bardzo fajnie sprawdził się na moich łapkach w okresie jesienno - zimowym w poprzednim roku, dlatego teraz znów do niego wracam:)
8. GARNIER, MLECZKO INTENSYWANA PILĘGNACJA, oby był tak dobry jak krem z tej serii:)
 Ostatnio świętowałam rocznicę i otrzymałam w prezencie od pewnej bliskiej Osoby kolczyki, nausznicę oraz książkę. Jestem wielką fanką czytania, pewnie dlatego na każdą okazję otrzymuję książki:) Nausznicę później uwiecznię na uchu:)
W następnych postach pokażę nowe ciuchy oraz pielęgnację włosów, a także ich przyrost od lipca:)
Pozdrawiam,
K:)

środa, 29 sierpnia 2012

L`Biotica, Biovax, Intensywnie regenerujaca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania

Hej:)
Maska do włosów Biovax była tak zachwalana przez blogerki jak i użytkowniczki Wizażu. Dziewczyny zawsze tak kuszą nowymi produktami, że często będąc w drogerii przypominam sobie o nich, gdy je zobaczę na półce. Tym razem było tak samo. 



No cóż. Dla mnie to taki średniak. Nic wspaniałego z włosów nie robi. Dziewczyny nawet po pierwszym użyciu są tak zachwycone jak ja byłam zawiedziona. Nie oczekiwałam, że nagle włosy rozprostują mi się samoczynnie i urosną do pięt, ale chciałam zobaczyć ten wspaniały blask albo chociaż poczuć miękkość włosów. Ale... Nie ten produkt. Jak dla mnie nawilża ok, może trochę ułatwiałoby rozczesywanie, gdybym się czesała:P

Cena: ok 20 zł. Ale np teraz w SuperPharmie jest za 14 zł, więc można wypróbować.
Ogólnie temu produktowi dam jeszcze szansę, ale troszkę później.
Pozdrawiam,
K:)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Marion, MariColor, Regenerująca maska ożywiająca kolor włosów farbowanych

Będzie z cyklu: "wpadłam na genialny pomysł, przefarbowałam włosy! Chcę wrócić do naturalnych!"
O żaby to było takie proste i oczywiste...
Nie da się tak, ale zawsze można próbować się jakoś ratować:)
Jak pisałam wcześniej, byłam katem swoich włosów. Rozjaśniałam je co najmniej raz w miesiącu przez ok pół roku, a może nawet dłużej. 
Następnie znudziło mi się już szczerze to ciągle rozjaśnianie, oglądanie odrostów 5 dni po zabiegu... Więc z podkulonym ogonem zapragnęłam mieć swój cudowny głęboki brąz na włosach. Po takim ekstremalnym traktowaniu moherów, to wcale nie było takie proste. 

Dlaczego?

Bo każda farba, każda mieszanka koloryzująca spłukiwała się z moich włosów w ciągu góra 3 myć. Tak mocno wytrawiłam swoje włosy. 
W ciągu ostatniego roku farbowałam swoje włosy jakieś 10 - 12 razy. Efekty siana na głowie noszę do dzisiaj. Ale walczę z tym, widzę różnicę, a co najważniejsze jestem przestrogą dla innych:)

Co pomaga mi najbardziej?

Mam na myśli powrót do koloru zbliżonego do naturalnego. Niestety nie mogę pozwolić na to, że je po prostu zostawić tak jak są i ich nie farbować. Efekt ombre nie jest pożądany:P 

Marion, MariColor, Regenerująca maska ożywiająca kolor włosów farbowanych

 Ta maska pozwala mi na chwilowe ujednolicenie koloru na moich włosach. Naprawdę fajnie wypada jako produkt koloryzujący. Fajnie odżywia włosy:) Cena jest fantastyczna: ok 2zł za saszetkę, która wystarcza na dwa razy. Konsystencja... No cóż, nazwijmy to czekoladą:P Zapach w moim przypadku nie ma znaczenia, ponieważ mało co robi na mnie wrażenie:)



Farbowanie basmą i chną.

 Być może nie wiecie cóż to za specyfiki. Są to naturalne barwniki w proszku. Coś podobnego do henny, ale dużo dłużej utrzymują się na włosach. Są mniej wymagające od henny, nie trzeba używać żadnych soków ani innych pierdółek. Żeby uzyskać odcień jasnego brązu na swoich włosach mieszam te dwa składniki z gorącą wodą. Zostawiam do przestygnięcia i siup na włoski. Po nocy spędzonej w smrodzie samogonu (akurat zapach tej mieszanki powoduje wspomnienia z tym alkoholem w roli głównej:P), płukam włosy i myję. Po wysuszeniu mam kolorem, ktory w ciągu 48 - 72 godzin się "ustatkuje".
Dla ścisłości: chna - ruda, basma - czarna. Są to produkty rosyjskie. Nie mam pojęcia, gdzie je można dostać. Ja posiadam je prosto z tego pięknego kraju:) Tam kosztują grosze ok 40 gr za saszetkę:)



Tuż po farbowaniu:



Po paru godzinach:

Moje włosy:)

Hej:)
Przedstawiam dzisiaj swoje biedne włosy:P
W późniejszym czasie, gdy tylko zrobię selekcję zdjęć, na których widać stan włosów na pewno przedstawię swoja włosową historię. Dużo jest opowiadania:P
Stan na zdjęciach (ani jakość zdjęć) może nie jest fantastyczny, ale i tak o niebo lepszy niż pół roku temu. Te włosy w ostatnich dwóch latach przeszły ze mną dużo. Przez prawie pół roku co 3 tygodnie rozjaśniałam je. Tak, to prawdziwa masakra, ale teraz nadrabiam:)
Kolejne posty będą zawierały informacje, jak reanimować włosy po takich zbrodniach:)
Pozdrawiam,
K:)

PS. Tak wyglądają moje włosy tuż po umyciu, bez żadnych stylizatorów ani tego typu kosmetyków. Na włosach jest tylko odżywka do spłukiwania Garniera Avocado i Karite.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Schwarzkopf, Schauma, Krem i Olejek, Odżywka w sprayu regeneracyjna do włosów łamliwych i rozdwajających się.

Witam:)
Dzisiaj przychodzę z recenzją odżywki bez spłukiwania Schaumy Krem i Olejek
 
Odżywka jest bardzo lekka, nie obciąża włosów. Pachnie naprawdę przyjemnie i powoduje, że włosy są grzeczniejsze:)
Ogólna ocena jest na plus.
Powiem szczerze. Kupiłam ją tylko dlatego, że przeczytałam wiele pochlebnych recenzji na jej temat. Ja również jestem z niej bardzo zadowolona. Używałam jej zarówno na mokre włosy jak i na suche. Z racji tego, że włosów staram się nie czesać, ponieważ należę do grona osób z lekko kręconymi włosami. Wolałam siebie w prostych, ale wpadałam na to, że fajnie byłoby mieć długie włosy. Dlatego prostowanie różnymi sposobami poszło w odstawkę.
Cena jak najbardziej przystępna. Da się ją kupić na promocji za 7 zł. Jak za taką cenę jakoś: super:)
Pozdrawiam,
K:)

piątek, 24 sierpnia 2012

Kawowa płukanka do włosów.

Hej:)
Dzisiaj przychodzę z przyciemniającą płukanką do włosów.
Od jakiegoś czasu staram się przyciemnić swoje rozjaśnione na blond włosy. Mam parę sposobów, o których napisze w następnych postach. 


JAK ZROBIĆ PŁUKANKĘ Z KAWY:
To zależy od tego jaką mamy kawę:).

Sposób 1

3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej parzymy normalnie w kubku. Czekamy aż ostygnie, a następnie dosypujemy szczypkę kwasku cytrynowego. Opcjonalnie możemy zamiast kwasku użyć octu winnego bądź soku z cytryny. W tej płukance moczymy chwilkę włosy. Następnie polewamy po całości włosów, odciskamy i zawijamy w ręcznik.

Sposób 2.

2 łyżeczki kawy mielonej. Sposób wykonania taki sam jak wyżej z tym, że możemy dodać do niej odrobinę mleka i kilka kropli oleju:)

Płukanka bardzo fajnie i łagodnie przyciemnia:) Niestety, efekt nie utrzymuje się zbyt długo, ale po dłuższym stosowaniu daje piękny efekt ciepłego brązu na włosach.
Pozdrawiam,
K.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Laminowanie i prostowanie włosów żelatyną.

Hej:)
Ostatnio na blogach i na wizażu stało się bardzo popularne laminowanie włosów żelatyną.


 klik
Od dawna stosowałam żelatynę w celach prostujących, tylko nie wiedziałam, że nazywa się to laminowanie:P
Wracając do tematu: u Anwen znajduje się wielki wpis o tym, jak na kogo wpływa żelatyna. Dziewczyna naprawdę się napracowała, bo przedstawiła wyniki z ankiety i je analizowała. Ja może podejdę do tego z innej beczki. 
Dlaczego laminowanie komuś robi WOW, a komuś prawdziwe siano?
Sądzę, że główną przyczyną takich rozbieżności jest stan włosów. Na moim własnym przykładzie: moje zniszczone rozjaśnianiem włosy bardzo źle reagowały na żelatynę. Same w sobie były suche, dosłownie wołały o nawilżenie. Odstawały jak suche strąki. Ale te same włosy po kuracji nawilżającej, która również poprawiała ich stan, po zastosowaniu żelatyny, były idealnie lśniące i gładkie! Gdy tylko aparat wróci do moich rąk pokażę zdjęcia oraz to jak prostuję włosy żelatyną:)
Pozdrawiam,
K:)

środa, 22 sierpnia 2012

Soraya, Care & Control Oczyszczająca, Lekki krem nawilżający

Hej:)
Dzisiaj o... Kremie nawilżającym do twarzy.
Co prawda jakiś czas temu miałam nieprzyjemną przygodę z samorobionym kremem nawilżającym. Zestaw kupiłam na Zrób Sobie Krem i powiem, że zawiodłam się. Ten produkt miał być cudem nawilżającym. A okazał się klapą... Zapychał pory, powodował powstawanie pryszczy, tłusty film i nie nadawał się pod makijaż.
Ale znalazłam swoje MUST HAVE jeśli chodzi o cudowne i lekkie nawilżenie. To

Ten produkt jest naprawdę godny polecenia. Moje buzia jest po nim gładka i mięciutka. Nie jest tłusty, wchłania się w parę chwil, idealny pod makijaż. Super się sprawdza jeśli chodzi o nawilżenie. W połączeniu z naparem z zielonej herbaty jest fantastyczny. Nie mam żadnych niespodzianek, a cera jest w idealnym stanie.
Aplikacja bardzo łatwa, a dzięki pompce bardzo higieniczna:)
Cena jest przystępna, ok. 15 zł za 50 ml.
Ogólnie polecam:)
Pozdrawiam,
K:)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Kompleksowy krem BB efekt BABY FACE Eveline

Witajcie:)!
Dzisiaj na tapecie mamy Krem BB z Eveline.
O ile z odżywek do paznokci tej firmy jestem bardzo zadowolona i nie zamierzam zamieniać ich na inne, o tyle ten krem to dla mnie takie... nic.

Nie mam pojęcia, jak to jest z innymi dziewczynami, ale jak dla mnie 2 kolory kremu tonującego czy brązującego to jest po prostu za mało! Producent twierdzi na opakowaniu, że kolor jest jasny. Szczerze? To na nieopalonej skórze to prawdziwa porażka... Plamy na buzi, twarz odróżnia się od dekoltu i tego typu nieprzyjemne sprawy. Jednak ta kwestia zdecydowanie uległa poprawie, gdy się opaliłam. Te problemy zginęły. 
Ale jeśli mamy wierzyć w zapewnienia producenta, że jest to krem, który walczy z niedoskonałościami i przebarwieniami to... Niestety, nie walczy. A jeśli walczy to po cichu, bezboleśnie i bez efektów. Jeśli chodzi o nawilżenie to owszem. Bardzo ładnie nawilża, nie ma tłustego filmu ani nie zapycha porów.
Cena jest dużym plusem. Kupiłam go stacjonarnie w aptece DOZ. Na promocji kosztował 11 zł:). Ale jednak nie wrócę więcej do tego kremu. Dlaczego? Ponieważ od kremu na lato oczekuję czegoś więcej niż nawilżenia.
Pozdrawiam,
K:)

Jak walczyć z trądzikiem?

Dzisiaj napiszę o tym jak poradziłam sobie z trądzikiem.
Gdy byłam nastolatką nie miałam właściwie żadnych problemów z cerą. Od czasu do czasu zaskakiwał jakiś pryszczyk niezbyt duży czy bolesny i właściwie na tym się kończyło. Moje problemy z wypryskami rozpoczęły się dopiero w momencie gdy zaczęłam intensywnie uprawiać sport. Na obiekcie, na którym trenowałam nie było dostępu do bieżącej wody (ahh, ta Polska...), więc nie było mowy o tym, żeby przemyć twarz choćby samą wodą.Wracając do domu zazwyczaj jeszcze biegłam w ramach przedłużonego treningu.
Dopiero w domu brałam prysznic i mogłam zadbać o higienę buzi. Ale po jakimś czasie zauważyłam, że pomimo iż zużywam duże ilości kosmetyków przeciwtrądzikowych, ON WRACA. Było to dla mnie nie do przyjęcia. W końcu nie po to schudłam 20 kg, żeby mieć brzydką buzię. Nagle wpadłam na wspaniały pomysł - dermatolog! To miało być wybawienie. Jednak co się okazało? Oczywiście żadna z proponowanych kuracji nie przynosiła efektów. Ba! Niektóre nawet pogarszały stan mojej skóry. Po ok półrocznym "leczeniu", postanowiłam działać sama. W telewizji usłyszałam, że napar z zielonej herbaty ma działanie kojące. Pomyślałam - super! Wypróbuję to. I tak oto myłam twarz najróżniejszymi żelami, piankami i innymi duperelkami z linii przeciwtrądzikowych. Zielona herbata jako tonik miała być lekiem - cud. Wpadłam na to, że coś mnie musi uczulać! TAK, EUREKO! Ale... Istniało jedno ale... CO? Herbata? No, raczej nie... Dołączyła do moich specyfików najpóźniej.Więc to muszą być drogeryjne kosmetyki! I tak rozpoczęła się moja zabawa z czytaniem składów, a było to jakieś 5 - 6 lat temu. Nie twierdzę wcale, że kosmetyki z drogerii są bee. Wcale nie. Ale zanim czegoś użyjemy warto zapoznać się ze składem i "przetłumaczyć" sobie, co w nim siedzi:).

Czego stosuję teraz:
- mycie: mydło antybakteryjne PROTEX, mydła ziołowe, które nie zawierają mydła:), mydełka dla dzieci;
- demakijaż - samorobiony płyn dwufazowy (przepis podam wkrótce), mleczko do demakijażu z drogerii o jak najprostszym składzie albo na naturalnych składnikach;
- tonizowanie - najczęściej: hydrolat oczarowy, napar z zielonej herbaty z niewielką ilością soku z cytryny, ewentualnie dobry tonik odmładzający z drogerii;
- nawilżanie - na dzień: lekki krem, który szybko i ładnie się wchłania
                       na noc: krem z tlenkiem cynku, np Bambino z Rossmana:).
 Podsumowując, nie zawsze warto ufać reklamom albo radom koleżanek. Lepiej testować samemu i być uważnym obserwatorem:)
Pozdrawiam,
K:)

niedziela, 19 sierpnia 2012

Jak utrzymać piękny wygląd paznokci?

Hej:)
W poprzednim poście delikatnie opisałam jak dotarłam do ładnego i zdrowego wyglądu paznokci.
No ok, mamy już jako takie pazurki, ale co zrobić by ten stan utrzymać?
To właściwie dosyć proste, ale wymaga co nieco zaangażowania.
Po pierwsze: dieta bogata w warzywa & owoce.
Po drugie: ochrona łapek przed czynnikami z zewnątrz. Takie proste zabiegi jak zakładanie rękawiczek do zmywania czy sprzątania naprawdę na dłuższą metę dużo dają! Dzięki temu detergenty nie są w stanie osłabiać płytki pazurka, a skóra pozostaje gładka i mięciutka:)
Po trzecie: kąpiel w soku z cytryny oraz oliwy z oliwek.
PRZEPIS:
3 łyżki stołowe oliwy z oliwek
1 łyżeczka soku z cytryny
1 łyżeczka oleju rycynowego
kilka kropel gliceryny
Podgrzewamy chwilę, aby mikstura była ciepła i moczymy paluszki 3 - 5 minut. Potem pozostały olejek wsmarowujemy w łapki i pazurki.  Można założyć rękawiczki bawełniane i pójść spać. Rano efekty będą zaskakujące:)
Po czwarte: ciągłe stosowanie odżywek. Staram się używać różne odżywki, by mieć ja porównanie. Jak na tą chwilę to ta z Eveline 8 w 1 wygrywa. Z tej firmy wypróbowałam już wszystkie i według mnie ta przynosi największe efekty. Oczywiście przy regularnym stosowaniu:)

Moje paznokcie na dzień dzisiejszy:
żółty lakier: nie mam pojęcia, ponieważ starły się napisy
czerwony lakier: Editt, szybkoschnący nr 64:)




 Przepraszam za jakość zdjęć, potem postaram się robić lepszym sprzętem:)
K.:)

sobota, 18 sierpnia 2012

Wpis drugi:)

Żeby nie zostawiać takiego pustego bloga od razu przystąpiłam do drugiego wpisu, który będzie dotyczył... pazurków:)
Od zawsze na ich punkcie miałam hopla, dlatego zawsze miałam je zadbane. Jednak przyszedł czas w moim życiu, że zupełnie niepotrzebnie zainteresowałam się akrylami i żelami. Jako człowiek z artystyczną duszą ryzykanta postanowiłam samodzielnie wykonać pierwszy raz w życiu tipsy metodą akrylową. Cóż, właściwie dobrze, że nie posiadam żadnych zdjęć, bo naprawdę nie było na co patrzeć:)
Ale po wielu starciach ja - akryle, porzuciłam myśli o tej dziedzinie kosmetyki. Ale co zastałam po tej "zabawie" przerażało na każdym kroku. Pazurki były słabe, krótkie, beznadziejnie słabe i łamliwe. Jako esteta nie potrafiłam znieść tego widoku i tu z pomocą przyszedł mi olejek rycynowy oraz miliony sztuk odżywek. Kąpiele w soku z cytryny i oliwy z oliwek z każdym dniem przynosiły poprawę. Dopiero odżywka 8 w 1 z Eveline pomogła mi doprowadzić je do porządku.

Wybaczcie, że na zdjęciach środkowy palec jest taki brzydki. To niestety pamiątka z dzieciństwa po zabawie z imadłem...


Pozdrawiam:)
K.