wtorek, 28 sierpnia 2012

Marion, MariColor, Regenerująca maska ożywiająca kolor włosów farbowanych

Będzie z cyklu: "wpadłam na genialny pomysł, przefarbowałam włosy! Chcę wrócić do naturalnych!"
O żaby to było takie proste i oczywiste...
Nie da się tak, ale zawsze można próbować się jakoś ratować:)
Jak pisałam wcześniej, byłam katem swoich włosów. Rozjaśniałam je co najmniej raz w miesiącu przez ok pół roku, a może nawet dłużej. 
Następnie znudziło mi się już szczerze to ciągle rozjaśnianie, oglądanie odrostów 5 dni po zabiegu... Więc z podkulonym ogonem zapragnęłam mieć swój cudowny głęboki brąz na włosach. Po takim ekstremalnym traktowaniu moherów, to wcale nie było takie proste. 

Dlaczego?

Bo każda farba, każda mieszanka koloryzująca spłukiwała się z moich włosów w ciągu góra 3 myć. Tak mocno wytrawiłam swoje włosy. 
W ciągu ostatniego roku farbowałam swoje włosy jakieś 10 - 12 razy. Efekty siana na głowie noszę do dzisiaj. Ale walczę z tym, widzę różnicę, a co najważniejsze jestem przestrogą dla innych:)

Co pomaga mi najbardziej?

Mam na myśli powrót do koloru zbliżonego do naturalnego. Niestety nie mogę pozwolić na to, że je po prostu zostawić tak jak są i ich nie farbować. Efekt ombre nie jest pożądany:P 

Marion, MariColor, Regenerująca maska ożywiająca kolor włosów farbowanych

 Ta maska pozwala mi na chwilowe ujednolicenie koloru na moich włosach. Naprawdę fajnie wypada jako produkt koloryzujący. Fajnie odżywia włosy:) Cena jest fantastyczna: ok 2zł za saszetkę, która wystarcza na dwa razy. Konsystencja... No cóż, nazwijmy to czekoladą:P Zapach w moim przypadku nie ma znaczenia, ponieważ mało co robi na mnie wrażenie:)



Farbowanie basmą i chną.

 Być może nie wiecie cóż to za specyfiki. Są to naturalne barwniki w proszku. Coś podobnego do henny, ale dużo dłużej utrzymują się na włosach. Są mniej wymagające od henny, nie trzeba używać żadnych soków ani innych pierdółek. Żeby uzyskać odcień jasnego brązu na swoich włosach mieszam te dwa składniki z gorącą wodą. Zostawiam do przestygnięcia i siup na włoski. Po nocy spędzonej w smrodzie samogonu (akurat zapach tej mieszanki powoduje wspomnienia z tym alkoholem w roli głównej:P), płukam włosy i myję. Po wysuszeniu mam kolorem, ktory w ciągu 48 - 72 godzin się "ustatkuje".
Dla ścisłości: chna - ruda, basma - czarna. Są to produkty rosyjskie. Nie mam pojęcia, gdzie je można dostać. Ja posiadam je prosto z tego pięknego kraju:) Tam kosztują grosze ok 40 gr za saszetkę:)



Tuż po farbowaniu:



Po paru godzinach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz